Tak, dokładnie. Przez urojenia Waligórskiej Stasiek od 9 sezonu nie występuje w Ranczo. To beztalencie Waligórska skutecznie załatwiła, że Pana Nadera usunięto z obsady. Stasiek pojawi się tylko w dwóch ostatnich odcinkach 10 sezonu.
Rok temu po przedstawieniu Waligórska wywołała kłotnię i jej fagas zbił pana Nadera.
No to konkretna drama, mówiąc po młodzieżowemu. Dzięki za informację. Ciekawe, co się stało, że od dwóch odcinków mamy Staśka z powrotem.
Stasiek powrócił by pożegnać się z widzami, bo był bardzo barwną i świetnie zagraną postacią. W dwóch ostatnich odcinkach Stasiek pomaga szukać "zaginionego" Kozioła.
Co robi w odcinkach Stasiek, to wiem, bo jestem na bieżąco. Gdzie wyczytałeś, że pojawi się tylko w dwóch odcinkach?
Małe sprostowanie oboje go pobili Waligórska i jej przydupas Mateusz Lisiecki ( beztalencie) pobili dotkliwie pana Nadere..A najciekawsze jest to że Nadera nie byl niczemu winien tylko technik który dla żartu podczas spektaklu "Smak Mamrota" na kilka sekund wyświetlił na monitorze fragment filmu pornograficznego. Osobiście lubię jej role w Ranczu ale to nie zmienia faktu że przez jej wymysł jest ten cały konflikt.
On się nazywa Nader, nie "Nadera".
I czy ta afera w ogóle została wyjaśniona? Bo wersje zdaje się były dwie - jej i jego.
Wg niej doszło do molestowania i wtedy pobicie przy okazji spotkania - choć naganne - rzuca trochę inne światło na sprawę.
Natomiast jeśli dostało mu się za kiepski żart technika, to wychodzi na to, że to wariatka.
Że wywołała drakę nie znaczy od razu, że jest beztalenciem. Trzeba jedno od drugiego umieć oddzielić.
jako widza nie obchodza mnie nieporozumienia miedzy aktorami, jako widz oceniam tylko ze Ranczo straciło sporo uroku "pozbywajac" sie policjanta.. :(
Też mi się wydaje to wszystko rozdmuchane. Kobiety potrafią różne wymyślać i generalnie, że krzywo się uśmiechniesz na widok jakiejś panny, to za 20 minut możesz dostać w ryj od jej fagasa. Skoro nie dostał wyroku, to dla mnie nic nie było. Jestem bardzo wyczulony na oskarżenia kobiet, bo widzę, jakie to nie raz histerię, a dzisiaj nazwiemy to dramami, urządzają.
Mnie osobiście się wydaje, że pani Magdalena w Ranczu grała samą siebie - nie zauważam jakichś większych różnic, dlatego o rozczarowaniu mowy być nie powinno - przejawem tej mentalności wcielonej w urojoną postać syrenki może być fotoreportaż z występów pani Madzi na ściance pokazującej swe urokliwe skądinąd wdzięki. Granie samego siebie nie wymaga ukończenia żadnych akademii. Wątpliwe też czy szanowna będzie kiedykolwiek miała okazję zaprezentować coś co wyniosła z PWST, bo skromne rólki w Buffo i w Zabrzu takiego trendu nie wróżą. A w przypadku podpadającego charakteru nie wystąpi również na planie w jakiejś znaczącej produkcji.