"Blow out" Briana De Palmy jest próbą połączenia "Powiększenia" ("Blow up") Michelangelo Antonioniego i "Rozmowy" ("The Conversation") Fran-cisa Forda Coppoli w formule obsesyjnego thrillera. Gwałtowność przejść od powagi do różnych rodzajów ironii i pracowite tworzenie atmosfery koszmaru, a potem burzenie jej przesadnie popisowymi wizualnymi efektami - to doskonała próbka stylu reżysera "Carrie". Jednak wbrew wielu zarzutom Brian De Palma wcale nie okazał się tylko kopistą, cynicznie nadużywającym zaufanie widowni i karmiącym ją bez umiaru szokującymi niespodziankami. Historia dźwiękowca Jacka Terry'ego (John Travolta), trafiającego na trop politycznego zabójstwa ma przecież wewnętrzną emocjonalną spójność.
W scenie, kiedy główny bohater "łowi dźwięki" na moście, jest rozbawiony i zafascynowany bogactwem świata. Ale Jack nie jest bynajmniej bezinteresownym obserwatorem, ponieważ sprzedaje swój towar twórcom marnych filmów grozy.
Brian De Palma w "Blow out" mówi przede wszystkim o cenie, może właściwie o karze za nadmierne zaufanie pokładane w technice.
Film ma strukturę kolistą, złożony jest z potęgujących się powtórzeń. Jack Terry raz już przekonał się, że technika zawodzi i wtedy zginął przez niego człowiek. Jack nieświadomie dąży do powtórzenia podobnej sytuacji. Popełnia niemal identyczny błąd, za co ponosi okrutną karę.
"Blow out" można z powodzeniem interpretować jako film autotematyczny. Ale przy całej swej imponującej technicznej brawurze jest przede wszystkim przypowieścią o tym, gdy zamiast uczucia wybierze się zadufany w sobie profesjonalizm. Z dzisiejszej perspektywy ten obrazoburczy niegdyś "klasyczny" film Briana De Palmy wygląda na mistrzowskie dzieło moralisty!
Dobrze powiedziane. Można jeszcze dodać, że facet ma (w sumie) nudną , monotonną pracę i chciałby w końcu zrobić coś większego, na co zasługuje jego talent. Gdy trafia w końcu na naprawdę Wielki temat wykorzystuje to, ale niestety efekty są tragiczne. Ostatecznie całość sprowadza do tego co robił na co dzień... (wykorzystuje do codziennej roboty efekt krzyku umierającej kobiety) . Dramat w pełnej okazałości.
Filmowy majstersztyk i dlatego oceniam go na 9/10