Z przyjemnością obejrzałem czwórkę, jest taka bardziej przyziemna, Connor jeszcze nie jest przywódcą o którym była mowa w jedynce, staje się nim dopiero pod koniec filmu a w międzyczasie ludzie robią co mogą, mają karabiny latają mysliwcami, a maszyny też robią tym co mają do dyspozycji (gniazdo usb w motocyklu-terminatorze? ;)) Dla mnie film wchodzi nieco głębiej w szczególy jak wygląda ruch oporu i ta wizja to całkiem przyjemny kąsek - ludzie musieli się uszeregować w strukturę militarną, przywódcami został amerykanim i rosjanim - bo pewnie jedyni stratedzy wojskowi którzy ocaleli, centrala w łodzi podwodnej itd.... Szkoda tylko że mało realistycznie pokazana była nędza, choroby popromienne i głód (wszędzie sa puszki z jedzeniem) Pod tym względem apokaliptyczna wizja w jedynce była lepsza.
Moim zdaniem tą część też sie dobrze oglądało a terminator 1,2 to klasyka więc ciezko tez jest porownać ten film.
Też mi się oglądało przyjemnie 4 ale ..no właśnie brakło tego klimatu z jedynki - nędzy głodu smrodu, ubóstwa , muzyki podkreślającej klimat permanentnego zagrożenia itd...
Jeżeli patrzeć z przymrużeniem oka jeśli chodzi o poprzednie części, to film nie ma żadnych zastrzeżeń :) Całkiem miłe kino.
Czyli tak w skrócie - film dobry jako kino sf w świecie terminatora, NIE jako Terminator.
"brakło tego klimatu z jedynki - nędzy głodu smrodu, ubóstwa " Come on, w jedynce była jakaś tam uboga wizja w postaci linii frontu oraz atmosfery nieznanego, i to tyle, Cameron właśnie dlatego osiąga sukces, bo dał jedynie przedsmak, pobudził wyobraźnię, tak naprawdę nic konkretnego nie pokazując. Rozczarowanie pojawia się wtedy, kiedy reżyser wchodzi na pole detali - wtedy widz może powiedzieć - to było spoko, to do kitu, nie tak to sobie wyobrażałem, nie tego oczekiwałem. Natomiast Cameron zagrał na tyle sprytnie, że (jak widać powyżej) niektórzy do dzisiaj nie zauważają, że w Terminatorze najbardziej podobało im się nie to, co tam faktycznie było, tylko to czego tam nie ma.