Fakt, że do pięt nie dorównuje pierwszym 2 częściom, ale moim zdaniem i tak trzyma poziom na tle współczesnych filmów sf.
Zgadzam się, ale dla mnie 1/10.
Ocena 1 oznacza "nieporozumienie", czym dla mnie jest ten film.
Przede wszystkim wali na kilometr hollywoodzką tandetą, nakręcaną przez motywy sexy komandoski i żałośnie dobrego robota. Najgorsza chyba jest plastikowość i jednoznaczność postaci. Szkoda, bo pomysł dość oryginalny, stąd 4/10.
Cię chyba miusiu 'poyebalo' :O Przecież 3 to szczyt tandetnego hollywodzkiego efekciarstwa, z Kristianną Loken jako co raz bardziej wymyślny Terminator na czele... Ten badziew nie broni się niczym.
A, o dziwo, McG odwalił kawał dobrej roboty. Świetnie pokazał ten post-apokaliptyczny świat zdominowany przez maszyny. A kreacja Worthingtona i jego postać to naprawdę wisienka na torcie. Co prawda końcówkę mamy taką troszkę tandetną, ale poza tym dobry film.
Dla mnie dwie pierwsze części są najlepsze - klasyki. Za nimi jest trzecia część i ta czwarta, w moim odczuciu, jest najgorsza. Jest po prostu niezła, (tak też oceniłam - 6 gwiazdek), ale nie ma w sobie tego kopa. Brakło klimatu poprzednich części, obsada też nie jest dobrana (i w cale nie chodzi tu o brak Arnolda). Bale może i pasuje na Connor'a , ale cała reszta jakoś do mnie nie przemawia.
Mnie tutaj bardzo zabrakło właśnie Arnolda, oraz jego mistrzowskiej gry - rzeczywiście sprawiał wrażenie istoty ze stali, bez uczuć :)
Fajnie, że go choć na chwilę komputerowo wkleili do filmu, ale i tak to nie jest to samo.
Pamiętam jak w kinie przy tej scenie z Arnoldem ludzie wstali i kaskali;P Czuc było przez chwilę ten klimat;)
Ja też coś dziwnego [ w pozytywnym znaczeniu ] poczułam, jak go zobaczyłam przez ten moment.
A jak ostatnio promowano Expendables 2, to te zdanie też było: "Hasta la vista, baby" - czyli znowu nawiązanie.