Totalnie zmienione charaktery postaci i o ile nie skończy się to zabiciem Kiona przez tych ze złej ziemi to nic nie bd tłumaczyć takiej różnicy w zachowaniu Kiary, Simby w stosunku do KL2.
Póki co to mam wrażenie, że twórcy nie widzieli w ogóle KL2.
A postać Mufasy, który pojawia się na zawołanie niszczy cały klimat...
Zgadzam się, w pierwszych odcinkach wizyty Mufasy i jego jakże odkrywcze rady mnie bardzo irytowały, tak samo jak nieodłączny Ryk. Potem trochę z tym przystopowali - Mufasy nie ma w sześciu odcinkach pod rząd (za to w siódmym jest wyjątkowo potrzebna i ważna wizyta), a Ryk jest używany średnio co drugi odcinek - nadal często, ale co poradzić.
Co do KL2, nadal czekam na pojawienie się Kovu, Vitani i Nuki, a potem będę to osądzać. Bardzo brakuje mi lwic z Lwiej Ziemi, pusta grota królewska w Lwiej Skale wygląda jakoś nieswojo :(
W sumie to nie wydaje Wam się to trochę dziwne, że Kion częściej prosi o radę nieżyjącego dziadka, niż własnego ojca? Czyżby wątpił w jego doświadczenie i mądrość?
Odnośnie Wszechmocnego Ryku to ten pomysł nie podobał mi się od samego początku. W Królu Lwie nigdy nie mieliśmy do czynienia z żadnymi nadnaturalnymi zjawiskami. Pomijając spotkanie Simby z Mufasą, jednak to odbierało się jak naturalny porządek rzeczy. Właściwie to zmarli władcy Lwiej Ziemi w oryginalnym filmie mieli pełnić tylko funkcję doradczą. W The Lion Guard potrafią już wywoływać fizyczne oddziaływania na zwierzęta i środowisko. Mało tego! Dowiadujemy się, że Skaza miał wykorzystać tę moc w celu zgładzenia członków ówczesnej Lwiej Straży! Czy to jest możliwe, by moc ryku, pochodząca od zmarłych władców, była w stanie pozbawić kogoś życia? Trudno w to uwierzyć, bo mowa przecież o dobrych władcach - tych, którzy odeszli, ale mających ciągłe baczenie na Lwią Ziemię.