Recenzja filmu

Terminator: Ocalenie (2009)
McG
Christian Bale
Sam Worthington

Ocalenie? Chyba jednak pogrążenie

Od kilku lat panuje w Holywood moda na wskrzeszanie umarłych już śmiercią naturalną starych i kultowych serii. Zaistniała okazja by w kinach ponownie oglądać harce Rambo czy też kolejne
Od kilku lat panuje w Holywood moda na wskrzeszanie umarłych już śmiercią naturalną starych i kultowych serii. Zaistniała okazja by w kinach ponownie oglądać harce Rambo czy też kolejne mordobicie w wykonaniu Rocky'ego. Obu tych panów nigdy nie trawiłem, więc to nie była dla mnie żadna strata, do czasu aż jedną z ofiar tego komercyjnego bestialstwa padł Terminator - seria, którą wspominam ciepło z dzieciństwa i uznaję za wyznacznik dobrego, a wręcz idealnego kina akcji. To właśnie za drugą część przygód "elektronicznego mordercy" darzę dużym szacunkiem Camerona. "Terminator" podobnie jak jego sequel wydaje się filmem o głębszym przekazie, kinem komercyjnym z ambicjami.

Paradoksalnie pomysł z wysłaniem cyborga do przeszłości w pierwszym Terminatorze nie był pierwotnym zamysłem Camerona. Pragnął on bowiem ukazać w swym filmie futurystyczną wojnę ludzi z maszynami. Zrealizowanie tej koncepcji nie było możliwe z przyczyn finansowych, Cameron dysponował tylko 5 milionami dolarów, co nawet przy podliczeniu inflacji było jak na tamte czasy kwotą śmiesznie małą. Chałupniczymi metodami udało mu się nakręcić zaledwie kilka scen umiejscowionych w świecie zdegenerowanym wojną, stanowiące jedynie namiastkę potencjału, jakie posiadało to uniwersum.

Zadania ukazania działań ruchu oporu podjął się nie dawno reżyser o jakże wymownej ksywce McG. Efektem jego starań jest przeciętne, stawiające jedynie na efekty specjalne kino akcji, wyprodukowane ewidentnie dla kasy. Film wygląda jak zlepek scen akcji na siłę połączonych z sobą niespójną, pełną dziur i błędów logicznych fabułą. Miejscami nieudolnie stara się być poważny i ambitny próbując poruszyć kwestie moralne.

Głównym bohaterem filmu jest Marcus Wright (Sam Worthington), skazany w przeszłości na śmierć morderca, który z niewiadomych mu przyczyn budzi się wewnątrz wielkiej bazy wojskowej po jeden z batalii. Na swej drodze spotyka Kayla Ressa (Anton Yelchin), postać w pewien sposób reprezentują widza, bowiem udziela wiele informacji odnośnie wojny z maszynami zdezorientowanemu Marcusowi. Jednocześnie mamy okazje się przyglądać poczynaniom legendarnego Johna Conora (Christian Bale), który jest jednym z wielu dowódców ruchu oporu.

Aktorzy spisali się całkiem dobrze jak na tego typu widowisko, w szczególności Sam Worthington zaliczył udany występ. Mimo to trudno nie odnieść wrażenia, że głównymi gwiazdami tego spektaklu są nieorganiczne wytwory speców od grafiki komputerowej. To właśnie ich obecność na ekranie, choć krótka, jest jedynym powodem, dla którego można by się wybrać się do kina. Trudno mieć większe zastrzeżenia do jakości animacji komputerowej, jednak jej sposób użycia pozostawia wiele do życzenia. Nie będzie nam bowiem dane obejrzeć większych batalii, a jedynie kilka skromnych potyczek, by nie rzec: pojedynków. Zupełnie inaczej wyobrażałem sobie postapokaliptyczne realia. Koncepcja wojny w żaden sposób nie przypomina mi wizji Camerona, pełnej grozy i lęku, gdzie maszyny były inteligentnymi i trudnymi do pokonania przeciwnikami.

"Terminator: Ocalenie" wydaje się nie tyle profanacją pierwowzoru co znakiem naszych czasów. Czasów gdy fabuła filmu jest tylko pretekstem do poszczycenia się najnowszymi osiągnięciami techniki komputerowej. Kino stało się koloseum XXI wieku, starającym się ukazać zachwycające wizualnie widowiska, pozbawione jednak jakiegokolwiek umotywowania w postaci fabuły. Oczekujący od filmu tylko rozrywki pewnie się nie zawiodą, lecz ambitniejszym widzom stanowczo odradzam. Film McG podobnie jak trzecią odsłonę cyklu cechuje zmierzanie w stronę autoparodii, z tą różnicą, że o ile w "Buncie Maszyn" było to celowym zabiegiem, o tyle w "Ocaleniu" jest zupełnie nieświadome.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Powstały w 1984 roku ''Terminator''stał się niespodziewanym sukcesem kasowym, który nie dość, że... czytaj więcej
Fani tej, jednej z najsłynniejszych historii w dziejach kina science fiction, czekali długo, bo ponad... czytaj więcej
W 1984 r. mało znany reżyser James Cameron wyreżyserował film, który na stałe zapisał się w historii... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones